Jerzy Jarek. Piąta rano

 


Piąta rano

już setny raz
spomiędzy słów
stukotu kół
i białych miejsc

nie czeka nikt
twój czytam list
z banalnych zdań
układam trakt

daleko
nie tylko rozdziela nas mrok
do diabła
no o czym jest znowu twój list

a koła stukają
do ciebie mnie wiozą przez noc
o piątej na dworcu
bezsenność zabije znów świt

i gorzko mi
połykam łzy
spomiędzy słów
wyziera mrok

przytulam twarz
do zimnych szyb
już setny raz
twój czytam list

już blisko
szarzeje i kończy się noc
bezdomnych na dworcu ukoił zły sen
beznamiętnie pociąg kołysze po świt
śpij spokojnie
                       tabletkę wziąłeś na sen

za oknem tysiące najczulszych jest miejsc
na twoje być może o piątej był czas
daleko mnie pociąg zawiezie przez dzień
a list tak jak serce zabierze mi wiatr



Autor tekstu: Jerzy Stanisław Jarek  
IPI / CAE 00219273470
Nr ZAiKS 5057402



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jerzy Jarek. W moim mieście wieje wiatr

Jerzy Jarek. Głupi dramat